"Lubię WF, bo nabrałam pewności siebie", "Były drwiące uśmieszki", "Raz koleżanka zasłabła..." [WF PO POLSKU]

- Nie przejawiałem talentu w żadnym ze szkolnych sportów. Zamiast wsparcia, dostawałem drwiący uśmieszek - wspomina 29-letni Michał. - Lubię WF, bo sądzę, że dzięki niemu nabrałam pewności siebie - to 15-letnia Weronika. Jak to jest z tym polskim WF? Zbieramy Wasze głosy.

O akcji "WF z klasą" czytaj w specjalnym serwisie na Sport.pl ?

Z raportu NIK wynika, że prawie 18 proc. zwolnień wystawiają lekarze, a 23 proc. rodzice. - 40 proc. uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych z zasady nie uczestniczy w zajęciach - alarmuje Wojciech Fusek z "Gazety Wyborczej" w tekście "Żeby Polska się nie turlała" . Ministerstwo Sportu sfinansuje program "WF z klasą", który ma poprawić sytuację. A my pytamy, jaki jest codzienny polski WF.

Michał, Warszawa, 29 lat

Od razu zaznaczę, że jestem osobą, która aktualnie czynnie uprawia sport (bieganie i boks) i czerpię z tego ogromną przyjemność. Ale to, że sport potrafi być przyjemny, zrozumiałem jakieś dwa lata po utracie kontaktu z WF-em i wuefistami. Nie wiem, czy za moich czasów cały system tak wyglądał czy ja miałem taki wyjątkowy niefart.

Zawsze trafiałem na "panów od wuefu", którzy nie powinni mienić się pedagogami. Sport był głównie jeden - piłka nożna. Jak ktoś nie lubił piłki, to miał przechlapane.

Przechlapane miałem też ja, bo nie przejawiałem talentu w żadnym ze szkolnych sportów. Zamiast wsparcia, dostawałem drwiący uśmieszek i tekst typu: "Lenisz się" albo "Ty tylko myślisz i myślisz". Zero prób zainteresowania mnie jakimś sportem, pokazania, że to może być przyjemność, z której płyną jakieś korzyści. I że nie zawsze musisz być pierwszy na mecie.

Jeśli w pedagogice istnieje coś takiego jak indywidualne podejście, to mi go strasznie zabrakło. Do dziś został mi paniczny strach, gdy ktoś rzuca hasło: "Gramy w gałę! Albo w kosza!". I to pomimo, że mam prawie trzydziestkę! Na szczęście 2-3 lata po liceum trafiłem ma wspaniałego nauczyciela jazdy na nartach (i - o zgrozo - nie szło mi tak źle, jakby się wydawało moim tępym wuefistom). Teraz półmaraton za mną, obóz bokserski też (ja na obozie sportowym!) i szykuje się na narty. I dzięki Ci, Boże, że żadnego wuefisty nie ma w okolicy....

Na koniec: Inna sprawa to oferta sportowa w polskich szkołach. Za moich czasów żadnego wyboru nie było, robiłeś to, co reszta. Może to się zmienia?

Piotr, Warszawa, 30 lat

W podstawówce nauczycielki były cudowne, szczególnie jedna, która była chyba ulubioną postacią z grona pedagogicznego. Mimo trudnych warunków lokalowych (mała salka + betonowe boisko), częstych lekcji WF na korytarzu, były to zajęcia, na które się czekało. Dyskryminacji słabszych fizycznie uczniów nie zauważyłem, sam nigdy nie miałem z tym problemu, głównie graliśmy w gry zespołowe.

W liceum było podobnie, choć pamiętam, że roczne zwolnienia z WF-u były u dziewczyn brane dość często... Nasz nauczyciel zorganizował drużynę wioślarską i - jak na byłego boksera - zachowywał się wobec słabszych fizycznie uczniów w bardzo uprzejmy sposób... Zresztą prowadził też WF-y dla studentów UW.

Trudno mi oceniać metodykę pracy tych ludzi, ale pamiętam, że zajęcia bardzo mi się podobały

Patrycja, Kielce, 24 lata

Najlepiej było, kiedy mieliśmy zajęcia na minisiłowni. Pani wuefistka otwierała salkę, umieszczała grupę dziewczyn w środku i zostawiała na 45 minut. Można było nadrobić wszystkie prace domowe. To liceum. W podstawówce było trochę fajniej, bo chodziliśmy na basen. Poza tym WF na sali z grami zespołowymi to dla tych mniej zdolnych koszmar. Czy może być większy obciach niż bycie wybranym do składu na końcu? Kiedy zostajesz na środku sali, ty i twoja równie słaba koleżanka i modlisz się, żeby jednak nie być ostatnią z ostatnich? A ekstremalnie wrażliwa w tym czasie samoocena zależy od koleżanki z klasy, która najlepiej gra w siatkę. Czy któryś nauczyciel postarał się, żeby zdopingować tych stresujących się? Słabszych? Nie przypominam sobie. Do tej pory nie przepadam za sportem.

Dorota, Zielona Góra, 32 lata

Podstawówka. Na wuefie nuda. Wychodził z kantorka nauczyciel, rzucał piłkę i znikał w nim. Nie wiem, co tam robił. Zawsze wydawało mi się, że był lekko nietrzeźwy. Dziwnie pachniał, ale może to zapach sali gimnastycznej? Bezsensowne lekcje między matematyką a biologią.

Liceum? Jeszcze gorzej. Nauczyciela, maniaka sportu, nazywano ''Ćwicz'' - od jedynego słowa, jakie od niego słyszeliśmy. Jego specjalnością były tzw. Małe Zabawy Biegowe. Polegały na tym, że podczas dwóch godzin wuefu zabierał nas do lasu za szkołą i kazał biegać. Koleżanka raz zasłabła, półprzytomną trzeba było wlec z powrotem do szkoły. Pewnego razu Mała Zabawa Biegowa zorganizowana na początku grudnia (był już śnieg), zakończyła się klasową anginą. Potem odkryłam uroki słowa ''niedysponowana''. Okres miałam co tydzień. W piątek.

Obecni uczniowie? Optymistycznej

Weronika, Nakło nad Notecią, 15 lat

Lubię WF, bo sądzę, że dzięki niemu nabrałam pewności siebie. Na lekcjach gramy w siatkówkę, ping-ponga, koszykówkę, piłkę ręczną, mamy siłownię i basen. Umiem już pływać kraulem. Tym, którzy nie lubią WF, polecam, żeby polubili, bo to naprawdę fajny przedmiot.

Dawid, Płock, 14 lat

Moim zdaniem WF to jest najlepsza lekcja dla uczniów, ponieważ można się "wygźdźić", czyli wyszaleć. Nauczyciele są dla uczniów dobrym wzorem, ponieważ pokazują im, jak trzeba coś robić, a gdy jest potrzeba to pomogą! Wiadomo, że każdy uczeń by chciał mieć "swój WF", bo na lekcjach czasami gra się w piłkę siatkową, gdy połowa klasy woli w piłkę nożną. Ale tak się nie da.

Karolina, Warszawa, 16 lat

W gimnazjum było fajnie, nigdy się nie nudziliśmy. Każdy mógł znaleźć sport dla siebie. Graliśmy w siatkówkę kosza, piłkę nożna, chodziliśmy na basen i graliśmy w ringo. Nauczyciele byli sympatyczni i dzięki nim WF nie był nudny. Znajomi chętnie chodzili na te lekcje.

Cały czas zbieramy wspomnienia i opinie o lekcjach wuefu. Zapraszamy do pisania: karolina.glowacka@tok.fm.