Wuefista: Orliki? Jestem totalnym przeciwnikiem. Dostosowanie szkół? U nas jest prysznic. Cały czas zamknięty

Czy w Polsce jest problem z zajęciami WF? - To zależy od dyrekcji. Jeśli jest nastawiona pozytywnie, jeśli co roku szuka pieniędzy, to wszystko jest w porządku. Ale jest problem z dostosowaniem szkół. Bywa, że jest jedna umywalka na całą klasę, o prysznicu nie mówiąc. U nas jest jeden, ale cały czas zamknięty - mówi Tomasz, nauczyciel WF-u z Płocka.

O akcji "WF z klasą" czytaj w specjalnym serwisie na Sport.pl ?

Ruszył program "WF z klasą" organizowany przez Centrum Edukacji Obywatelskiej, Gazetę Wyborczą i Sport.pl. Celem akcji jest zmiana podejścia do wychowania fizycznego w szkołach, by zachęcić dzieci do aktywności sportowej.

Z raportu NIK wynika, że prawie 18 proc. zwolnień wystawiają lekarze, a 23 proc. rodzice. - 40 proc. uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych z zasady nie uczestniczy w zajęciach - alarmuje Wojciech Fusek z "Gazety Wyborczej" w tekście "Żeby Polska się nie turlała" .

Ministerstwo Sportu sfinansuje program "WF z klasą", który ma poprawić sytuację. A my pytamy, jaki jest codzienny polski WF.

Karolina Głowacka, TOK FM: Czy pana zdaniem w Polsce jest problem z wychowaniem fizycznym? To przedmiot drugiej kategorii?

Tomasz, nauczyciel wychowania fizycznego w szkole ponadgimnazjalnej w Płocku, 30 lat: Na świeczniku są te przedmioty, które kończą się maturą. To z nich są rozliczani dyrektorzy i na nie przekazują fundusze. Ale jeśli dyrekcja jest nastawiona pozytywnie, jeśli co roku szuka pieniędzy, to wszystko jest w porządku.

Czyli jednak drugiej kategorii, skoro w przypadku, dajmy na to, matematyki, nikt się nie zastanawia, czy dyrekcja zechce być "nastawiona pozytywnie".

- Tak, ale jeśli chce pani poprowadzić lekcję matematyki, to wystarczy kreda, tablica i zeszyty uczniów. Jeśli chce się przeprowadzić porządną lekcję wychowania fizycznego, to podstawą jest sprzęt, na który potrzebne są pieniądze. A także miejsce - w szkołach często jest problem z salami. W jednych szkołach są przepełnione, w drugich świecą pustkami. Nie ma komunikacji wewnętrznej w systemie edukacji.

Inny problem: zwalnia się nauczycieli dyplomowanych, a zatrudnia stażystów. Nie mam nic przeciwko stażystom, ale oni nie mogą być podstawą kadry. Kiedy mówi się o tym ludziom na Zachodzie, to łapią się za głowę.

A propos nauczycieli. Wśród głosów, jakie zebraliśmy, często pojawia się wuefista-widmo. Przychodzi, rzuca piłkę i znika w swojej kanciapie.

- Jasne, że są tacy, którzy proponują zajęcia "na macie" - "macie piłkę i grajcie". To zależy od każdego nauczyciela: są świetni i są tacy, którzy chcą odbębnić do emerytury.

Jest problem z lewymi zwolnieniami lekarskimi?

- W mojej szkole większość zaświadczeń przynoszą dziewczęta. Myślę, że 20 proc. z tych zaświadczeń jest naciąganych. Nie wiem, z czego to wynika. Może ze spraw higienicznych? Dziewczyny, jak się umalują do szkoły, to po wuefie wszystko się psuje. Mówiąc poważnie, jest problem z dostosowaniem szkół. Bywa, że jest jedna umywalka na całą klasę, o prysznicu nie mówiąc. U nas jest jeden, ale cały czas zamknięty. Poza tym nie ma na to czasu, przerwy są krótkie, lekcja twa 45 minut, jest gdzieś w środku, a powinny być albo na początku dnia, albo na końcu szkolnego dnia. A jeszcze część uczniów zamiast porządnie się przebrać, woli lecieć na fajkę.

Dużo mówi się o utworzeniu orlików, inwestowaniu w infrastrukturę. Jest lepiej?

- To może zaskakujące, ale jestem totalnym przeciwnikiem orlików. Wcześniej w ramach klubów sportowych można było się ubiegać o fundusze z tzw. animatora sportu. I to na różne dyscypliny. A teraz wszystkie te pieniądze pani ministra wycięła i dała na orliki. Poza tym uważam, że nie powinniśmy stawiać na piłkę nożną. Wiem, jak taki piłkarski świat wygląda od środka; są o wiele ciekawsze dyscypliny, w jakich Polacy mają szansę na o wiele więcej sukcesów niż w piłce nożnej. A są dotowane dziesięcio-dwudziestokrotnie mniej! To jest dramat!

Cały czas zbieramy wspomnienia i opinie o lekcjach wuefu. Adres do autorki: karolina.glowacka@tok.fm.