WF z Klasą. Czy sport może istnieć bez rywalizacji?

Sport zawsze był dla mnie rywalizacją jeśli nie zewnętrzną - z przeciwnikiem z krwi i kości, to wewnętrzną - z lenistwem, niezdyscyplinowaniem i słabością. Wszystko inne schodziło w kontekście sportu na dalszy plan. Do czasu. W pierwszym tygodniu czerwca w Warszawie odbyła się Olimpiada Pomysłów WF z Klasą, która przypomniała mi o rzeczy najważniejszej.

Ten tekst miał być początkowo zwykłą relacją. "Wydarzyło się w Warszawie dnia tego a tego". Będzie jednak bardziej osobisty i trochę ckliwy, ale prawdziwy.

Na początek będzie osobiście. Kocham sport oglądać, kocham uprawiać. Sport towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa. Po szkole spędzałem czas na podwórku, gdzie rzucałem do bardzo wysokiego kosza sam. To sprawiało mi frajdę. Grałem w piłkę z kolegami. W kopaną nigdy nie byłem dobry, dlatego najczęściej stałem na bramce.

W szkole biegałem, grałem w siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną, dwa ognie. Jeździliśmy na zawody - najpierw okręgowe, potem miejskie. Na końcu był etap wojewódzki. Wychodziło nam to nie najgorzej, bo trochę medali mistrza, wicemistrza i drugiego wicemistrza Gdańska uzbierałem. Uwielbiałem rywalizację i uczucie bycia w czymś najlepszym.

Potem poszedłem do sportowego gimnazjum w Gdyni, gdzie trenowałem koszykówkę. Do szkoły dostałem się, bo miałem nienaganne świadectwo. Koszykarsko odstawałem od swoich rówieśników. Trener po pierwszym treningu wziął mnie na bok i powiedział, że nie wróży mi kariery. Zawziąłem się i powiedziałem mu, że kiedyś załapię się do meczowej dwunastki. Udało mi się to dopiero w trzeciej klasie, na podrzędny turniej.

W liceum grałem w koszykarskiej reprezentacji szkoły, ale mecze były rzadziej i nie sprawiało mi to takiej przyjemności jak wcześniej. Dużo też jeździłem konno, ale bardziej niż hippika działała na mnie uwodzicielska moc ułańskich swawoli, co już ze sportem miało niewiele wspólnego. Tak też było przez pierwsze lata studiów. Życie żaka sprawiło, że sport poszedł w odstawkę.

Trzy lata temu wróciłem do ruchu. Zaczęło się od roweru. Kupiłem wiekową, srebrną kolarkę i jeździłem nią na zajęcia, do pracy i z powrotem. Potem przyszło bieganie. Najpierw były trzy kółka w parku, potem pierwsze 10 km i udany debiut w maratonie. Każde zawody to życiówka i rosnące ambicje. Aż do ostatniego biegu maratońskiego, kiedy musiałem zejść po 30 km z trasy, bo chciałem od siebie za dużo.

Po co to komu?

Napisałem to wszystko nie dlatego, że i we WF-ie z Klasą przyszedł czas na emocjonalny ekshibicjonizm, jakże modny. Napisałem, bo moja droga jest typowa dla wielu i doskonale pokazuje moją motywację do sportu. Dla mnie związany był on zawsze z rywalizacją: najpierw z Bartkiem z podwórka, potem Arturem z mojej klasy, rówieśnikiem z innej szkoły. Po prostu ciągłe "szybciej, dalej, wyżej!".

Dlatego też muszę się przyznać, że choć na program WF z Klasą zareagowałem entuzjastycznie, to jeden z postulatów, który często pojawiał się w rozmowach, żeby sport oddzielić od rywalizacji, budził moje wątpliwości. Przecież życie to rywalizacja, sport to socjalizacja. Dzięki niemu uczymy się przegrywać, wyciągać z porażki wnioski, pokornie ją znosić. Uczymy się też, że wciąż będziemy podlegali ocenie i porównywać nas będą do innych. To umiejętności niezwykle przydatne w "dorosłym życiu".

Każda aktywność sportowa ma prowadzić do bycia lepszym i lepszym, a w konsekwencji do mistrzostwa w sporcie zawodowym. Dzięki sportowi mamy zostać mistrzami świata, zdobywać złote medale olimpijskie. Pamięta się przecież tylko tych najlepszych, tych z podium. O czwartych nikt nie pamięta. Tak właśnie myślałem o sporcie.

Przyszły jednak konferencje WF-u z Klasą. Jedna, druga. Dużo interesujących rozmów, dużo myśli. Najpierw poszerzyłem swoje spojrzenie na wychowanie fizyczne, potem oddzieliłem sport od rekreacji. Po drodze trafił się jeszcze ten nieudany maraton. W końcu przyszła Olimpiada Pomysłów WF-u z Klasą.

Olimpiada na Kole

Do Warszawy zjechały dzieci, młodzież i nauczyciele z kilkunastu szkół za całej Polski spośród 1500 placówek, które biorą udział w programie. Od godziny 10:00 do 15:00 w trzech turach z przerwą na obiad prezentowały pomysły na urozmaicenie zajęć WF w szkole. Najpierw oficjalne otwarcie, potem wspólna rozgrzewka. Zaraz po niej uczestnicy pierwszej tury rozstawili sprzęt sportowy w wyznaczonych sektorach sali, wyciągnęli rekwizyty. Zrobiło się kolorowo, jarmarcznie.

Dosłownie, bo każdy mógł spróbować zakręcić talerzem na patyku, balansować na rolobolo i nauczyć się żonglerki od instruktorów kuglarstwa. Żonglerki uczestników Olimpiady uczyła też była minister sportu Joanna Mucha, za której to kadencji ruszył program WF z Klasą.

Chodziłem od stanowiska do stanowiska, obserwowałem, pytałem i brałem udział w zajęciach. Tak jak ja po hali krążyli znani sportowcy. Olimpiadę odwiedziła silna, męska reprezentacja w składzie: Marcin Czerkawski, Andrzej Supron, Paweł Nastula, Marian Sypniewski. Młodsi i starsi uczestnicy robili sobie z nimi zdjęcia.

Na chwilę zatrzymałem się przy boisku do badmintona, gdzie odbywał się mecz na szczeblu ministerialnym. Pan Dariusz Buza z Ministerstwa Sportu i Turystyki rozgrywał mecz przeciwko Wojciechowi Dobrowolskiemu z Ministerstwa Edukacji Narodowej. Trzeba wiedzieć, że pan Buza to były mistrz akademicki Polski w tej dyscyplinie. Pan Wojciech dzielnie walczył.

Potem ćwiczyłem bardzo intensywny aerobik z uczniami Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1 z Krakowa - same wyrośnięte chłopy - pod dyktando nauczycielki. Pani Bogumiła Bzduła wydawała krótkie komendy, odliczała, dopingowała do jeszcze większego wysiłku.

Kopałem też piłkę z chłopcami z gimnazjum w Wierzbnie i chodziłem na rękach. Pan dyrektor Grzegorz Szubert, który przyjechał z nimi, opowiadał mi z dumą o tym, jak jego uczniowie garną się do sportu, o tym, że nie ma problemu ze zwolnieniami, o wyjazdach na zawody i na mecze polskiej reprezentacji w charakterze kibiców. Chłopcy zostali dzień dłużej w Warszawie i w weekend spotkałem ich na Pikniku Olimpijskim.

Wreszcie Pani Lucyna Milewska-Moneta ze Szkoły Podstawowej 217 w Rembertowie pokazała mi masę świetnych ćwiczeń gimnastycznych, które bez trudu wykonywały jej uczennice. O sobie tego samego powiedzieć niestety nie mogę. Dużo lepiej za to wychodziło to Adamowi Sułowskiemu,". znanemu niektórym pod pseudonimem "Strąk Men.

Poza tym były cheerleaderki, zumba, gry i zabawy z piłką połączone z ekologią, język angielski na lekcjach, Rugby tag, speed badminton, gimnastyka artystyczna i ludzkie piramidy, frisbee, szczypiorniak i wiele, wiele innych dyscyplin, których wystarczyłoby, żeby codziennie przez miesiąc robić coś innego.

Trochę ckliwie, ale prawdziwie

Niezależnie od formy aktywności, potrzebnych do niej rekwizytów, liczby grających i zasad, do których trzeba się stosować, wszystko połączyła jedna rzecz, o której zanim rozpoczął się program WF z Klasą, ja w swojej definicji aktywności zapomniałem. Mam na myśli radość.

To nie tak, że do Olimpiady Pomysłów ruch nie był dla mnie frajdą. Oczywiście, że był. Problem polegał na tym, że jak się człowiek zafiksował na rywalizacji najpierw z innymi, potem z samym sobą, to radość z aktywności fizycznej schodziła na dalszy plan. Wszystko było tak bardzo na poważnie.

Jednak dopiero podczas Olimpiady przypomniałem sobie, że pierwotną motywacją, która nas pcha do aktywności, jest właśnie potrzeba szczęścia. Pęd, ruch równa się szczęściu. Może to dla wielu "oczywista oczywistość" i od początku wiedzieli, czego mi brakowało w mojej sportowej układance. Ja nie wiedziałem i pewnie gdyby nie WF z Klasą i Olimpiada, długo bym jeszcze w tej niewiedzy trwał.

Dlatego dziękuję bardzo wszystkim dzieciom i nauczycielom, którzy biorą udział w programie, szczególnie tym, którzy w zeszłym tygodniu przyjechali do Warszawy, bo swoją postawą przypomnieli mi, co jest najważniejsze w bardzo szeroko pojętym sporcie.

WF z klasą

200 uczniów i nauczycieli spotkało się 6 czerwca w Hali Sportowej Koło, by podsumować pierwszą edycję programu WF z Klasą i podzielić się pomysłami na ciekawe lekcje.

WF z Klasą to program adresowany do nauczycieli i nauczycielek wychowania fizycznego. Działania prowadzone są przez Fundację Centrum Edukacji Obywatelskiej, we współpracy z "Gazetą Wyborczą" i portalem Sport.pl, ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. Wspieramy nauczycieli w opracowaniu innowacyjnych programów zajęć sportowych i pokazujemy, że mądrze prowadzony WF może być przyjemnością dla każdego. Kładziemy szczególny nacisk na zdrowy tryb życia, fair play, aktywizację uczniów mniej sprawnych oraz równe traktowanie chłopców i dziewcząt. Do programu zapraszamy nauczyciela WF, dyrektora oraz co najmniej jednego nauczyciela innego przedmiotu. Rejestracja do II edycji WF-u z Klasą trwa od czerwca do końca września 2014 r. Udział w programie jest bezpłatny. Po więcej informacji zapraszamy na: ceo.org.pl/wf i wfzklasa.sport.pl.

Szkoła z Biezdrowa jest zdrowa dzięki tym dwóm paniom